Sunday, January 25, 2009

Alicja w krainie Magicznego Internetu

Kolejny raz nie pojmuję (który to już w ciągu ostatnich 15 minut? A w ciągu ostatniego tygodnia?) - tym razem - zagadnienia społeczności internetowej. Społeczność owa wymusza swoją niewidzialną ręką (niczym niewidzialna ręka rynku, popytu i podaży) na swoich uczestnikach liczne, prawda, wygibasy, mające na celu przedstawienie się z jak najlepszej strony w tajemniczym i magicznym miejscu zwanym swojsko Internetem. Krążą nawet słuchy, że Internet ma moc uzdrawiania, darowania miłości a co najlepsze dawania ludziom mocy zostania wielkim artystą! Rozumiem, że styczność z tak potężnym medium rządzi się swoimi zasadami, ale na litość jednorożcową, dlaczego to się tak kończy?

Począwszy od szeregu marnej jakości bajkopisarzy starających się ukazać, że TO ICH życie najbardziej ubodło, używając takich serwisów jak ten (pozdrawiam tu serdecznie całe grono, w którym zapewne zajmuję zaszczytne miejsce), przez fotografie ukazujące: omdlewanie, melancholię, brak reakcji na bodźce środowiskowe, rozmyślania nad strukturą świata (zapewne autorzy zbytnio utożsamiają się z prawidłowym przebiegiem procesu badawczego), oczywiście seksowną seksowność swojego parówiastego ciała, które żywią tylko colą, papierosem ew. jakimś innym ześcierwiałym mięsem, choć i o dziwo dotyka to też tych po lepszej stronie, kończąc na całych profilach przepełnionych wypływającym z ich duszy miodem, po prostu panaceum na całe bóle świata - ich EGO *dramatic cat*. Jestem "obojętny","obojętny" lub "mam cię w dupie" na zmianę z "kocham muzykę" galopuje po wszelakiego rodzaju profilach na portalach społecznościowych niczym grupa koni, tylko że lekko nadgryzionych zębem czasu.

Dlaczego? Dlaczego, pytam się, większość z tych ludzi, w tym prawdziwym życiu zabiega cały czas o uwagę (tak jak i zresztą w Internecie, nie bez powodu ktoś powiedział "mówisz NIE, ale chcesz powiedzieć TAK, zdejmuj majtki"), traci mur swojej perfekcyjności jaki buduje na podstawie zdjęć, całej tej otoczki zasłaniającej prawdziwą postać ORAZ dziwnym trafem pomiędzy uwiecznieniem na zdjęciu a pojawieniem się w jakimś miejscu publicznym, za KAŻDYM razem przechodzi operację plastyczną. U bardzo kiepskiego plastyka, chciałam dodać. Dlaczego są to osobowości słabe, a nie plujące jadem, jak to zwykły czynić w Internecie, skryte, zakompleksione na pewnych płaszczyznach życiowych, wcale nie takie oczytane i logicznie myślące oraz (?!) bojące się ludzi? (Nie wspominam o tych osobach, które zwyczajnie okazują się głupie, ponieważ leżących się nie kopie, zresztą nóg by nie starczyło na ich tabuny).

Wyświechtane gwiazdy internetowych nuworyszów śmierdzą na kilometr...wyświechtaniem? Nikt już nie powinien oglądać Requiem dla snu czy też innych majspejsowych epopei, po prostu taką dawkę pochwał nie da się już ogarnąć umysłem. Właściwie to mogłabym kontynuować, ale czy warto pisać, że Crystal Castles wcale nie jest lepsze od innych, tylko po prostu wypada to lubić, tak jak i wypada słuchać MGMT, Klaxons czy CocoRosie (mimo wahań, mój faworyt!) czy innego rodzaju electro-czasami-wzruszające-indie-czy-chuj-wie-co-może-Johnny-Cash. Darujmy sobie też mit zagubionych bajkowych postaci, a jedyne co chcę mieć z tytułową Alką w krainie jakiegoś syfu wspólnego, JEST TUTAJ, jak się kliknie ten napis, który właśnie się zaraz zakończy kropką, to jest tzw. link, ale każdy porządny użytkownik INTERNETU wie o co chodzi i nawet umie wstawić normalnie film, aczkolwiek HTML is dead i jadłam tydzień temu sushi z ogórkiem.


Jednocześnie oświadczam (na pewno sobie, haha), że to jest koniec wylewania żalów na jakieś pizdy myślące, że są pępkiem świata, bo pomimo WIELKIEJ MOCY INTERNETU, realne życie obfituje w takie ilości wspaniale frustrujących rzeczy, że chciałabym poświęcić im o wiele więcej mojego czasu antenowego.

Internecie, mój Ty Internecie, bardzo kocham Cię!

1 comment:

  1. "Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów" Stanisław Lem

    ReplyDelete