Thursday, June 25, 2009

weganizm - polska - ludzie

Weganizm. O co właściwie w tym chodzi? O co chodzi w słowie "vegan", dumnie wyglądające na koszulce, tatuażu i profilu jakiejkolwiek strony internetowej?

Sporo myślę na ten temat a jednak nie potrafię wciąż opowiedzieć za jakąkolwiek opcją, którą nazwałabym "złotym środkiem". Co tak naprawdę jest dobre? Czy wielkomiejska pogoń za kolejnym przetworami, gotowymi dziełami sztuki sojowej? Czy powinno się jednak skupić na maksymalnym uproszczeniu składników, zwrócić uwagę na powrót do podstaw, jak najmniej obróbki, prostotę składników i zrezygnowanie z "gotowców" typu cukier, keczup, margaryna, mleko sojowe z zaaplikowanym smakiem podsypanym disiarczkiem syfilisu, aby wszystko kupy się trzymało? Wiadomo, że cena półproduktu plus nakłady "przeróbkowe" można zamienić na cenę gotowego, zapakowanego i opatrzonego naklejką smakołyku. 

Czy właściwie ma prawo powiedzieć ten organiczny weganin temu gotowcowemu, że robi źle i wystawia złe świadectwo temu stylowi życia? Czy pogoń za kolejną przypadkowo wegańską nowością, czymkolwiek by ona nie była jest warty zachodu? Czy nie powinno się eksperymentować i odesłać pięciominutową błyskawiczną gąbkę sojową + pyry + surówkę wyrzucić za drzwi na rzecz czegoś nowego, bardziej odkrywczego i nieprzetworzonego?

Tu od razu też nasuwa się pytanie. Czy tak naprawdę musimy prowadzić vegan jihad, być bardziej wegańscy niż tylko się da i unosić się spowici poświatą i mgłą chwały, za to jacy jesteśmy ponad to wszystko, ponad masy, które nie rozumieją?

Czy McDonalds powinien sprzedawać veggie burgera? Czy to i tak korporacyjne ścierwo, któremu trzeba napluć w twarz? Czy może pan Kowalski Jr. nie spróbuje choć raz McVeggie i nie stwierdzi, że właściwie "co on może jeść? sałatę?" w opcji wegańskiej? Czy może lepiej wspierać jakiegokolwiek pochodzenia produkty wegańskie, te przypadkowo i nieprzypadkowo "approved"? 

Dlaczego właściwie spożywanie jaj jest złe, spożywanie ikry jest złe, testy przeprowadzane na embrionach szczura są złe, trzymanie kota w domu jest jego męczeniem a usunięcie płodu ludzkiego jest naszą decyzją? Dlaczego decyzją kury w przypadku nawet niezapłodnionego jaja jest rzekomo pozostawienie go w tym stanie, jakim jest, a kobieta ma decydować o swym na pewno zapłodnionym jaju i może wybierać "tak" czy "nie"? W jakim świetle stawia to właściwie wegan, z ich bojaźnią o nietestowanie, niespożywanie i chęcią mordowania komórki ludzkiej? Który z wegan świadomie chciałby zabić choćby jedną komórkę zwierzęcia?

Widząc totalną różność tego małego światka wegan, nie jestem wciąż pewna, czy żyją oni w ten sposób dla podwyższenia swojej wartości w swoim oraz innych mniemaniu, czy naprawdę stawiają oni dobro istot żywych ponad wszystko? Przydałoby się kiedyś zunifikować, zjednoczyć jakoś tę grupę ludzi, dołożyć wszelkich starań aby wspierać weganizm nie tylko dobrą myślą, tatuażem, koszulką, napisem na majspejsie i ulotką ale i grupą ludzi potrafiącą zająć się sprawą technologiczną, medyczną i medialną. Czy to kiedykolwiek wykroczy poza grupę 1% społeczeństwa? 

I HOPE SO.

Monday, June 22, 2009

The Banana-Strawberry Cake

Modified and mixed recipes found at puszka.pl

Okay, here we go. We need such simple things as:

*1 1/2 cup white wheat flour
*3 bananas
*1 tsp baking powder
*1 tsp baking soda
*1/3 cup olive oil/any vegetable oil
*1/2 cup sugar
*raisins
*dried coconut flakes
*fresh & delicious strawberries

mix all the ingredients in a bowl and pour into desired baking pan.
put as many strawberries cut in halves as you can over it.
bake in preheated to 220 degrees oven for about40 minutes.
check if it's ready with a wooden stick.
eat.

edit:

it is   f-u-c-k-i-n-g    a-w-e-s-o-m-e