Tuesday, March 10, 2009
THIS is my problem.
http://en.wikipedia.org/wiki/Procrastination
http://en.wikipedia.org/wiki/Procrastination
http://en.wikipedia.org/wiki/Procrastination
http://en.wikipedia.org/wiki/Procrastination
http://en.wikipedia.org/wiki/Procrastination
Monday, March 9, 2009
Wires need to be re-wired
Oh how I hate myself for being myself. I mean for being such a jealous jealous-ass. It's like I'm sitting in here, reading all that kinda FUNNY posts written by people from US and A and WESTERN european countries. Like: 99$ hey that's so cheap! (omg why do i have to work kinda one and a half week to get that money and i do not count foods/rents/anything). Like: i REALLY have to have this (...here comes any shit as tattoo/dress/anything...) and it costs only 50$ so it's like shit on the road. Here something really cheap is I dont know...4$. 4$ is little in here. Like they rent I dont know, HOUSES, wonderful flats and everything there looks kinda nice and it's warm inside probably and everything. here you have to bring fucking coal out from the cellar, but of course first you spend fucking 100$ on fucking coal. I didn't know there is still something like coal heating in flat with room for 200$/month. OK, i know, i could be living in ukraine, never seeing half of things i have too. i could be living in uzbekistan, having for the fuck sake 1/10 of polish GDP!!! but i'm jealous, i can't fix it. they (:meant to be americans) post their fucking photos while they're having fun in front of those wonderful houses in places placed somewhere where sun never goes down and so on and so on and i dont say USA is so great and omg, it's only symbolical presence of some things i can't find in here and i see existing in other places. ok maybe warsaw will change anything. maybe.
Because I hate everything about people having everything waiting for them growing on the trees I really need to move to US and A. Hopefully it won't take soooo long as I predict it to take.
Because it all looks here like:
+ADDITIONAL NOTE: no i'm not really as screwed up as it could look like when anyone sees those hateful lines written by me. probably letting some kinds of frustration being off into the stupid site lets me compress my awfully big amounts of natural, sincere hate. (Noooo i cant be writing this, it gets funny again). Probably i see first nice sunny day and i'll be a walking spirit of love, dudes. yeah.
Oh, i forgot, i was about to listen only to those lines:
as life gets longer, awful feels softer
well, it feels pretty soft to me
and if it takes shit to make bliss
then I feel pretty blissfully
and i can lay like that forever, staring at the window and waiting till things fix themselves and i'll wait for it. we are fixed right where we stand.
Sunday, January 25, 2009
Alicja w krainie Magicznego Internetu
Począwszy od szeregu marnej jakości bajkopisarzy starających się ukazać, że TO ICH życie najbardziej ubodło, używając takich serwisów jak ten (pozdrawiam tu serdecznie całe grono, w którym zapewne zajmuję zaszczytne miejsce), przez fotografie ukazujące: omdlewanie, melancholię, brak reakcji na bodźce środowiskowe, rozmyślania nad strukturą świata (zapewne autorzy zbytnio utożsamiają się z prawidłowym przebiegiem procesu badawczego), oczywiście seksowną seksowność swojego parówiastego ciała, które żywią tylko colą, papierosem ew. jakimś innym ześcierwiałym mięsem, choć i o dziwo dotyka to też tych po lepszej stronie, kończąc na całych profilach przepełnionych wypływającym z ich duszy miodem, po prostu panaceum na całe bóle świata - ich EGO *dramatic cat*. Jestem "obojętny","obojętny" lub "mam cię w dupie" na zmianę z "kocham muzykę" galopuje po wszelakiego rodzaju profilach na portalach społecznościowych niczym grupa koni, tylko że lekko nadgryzionych zębem czasu.
Dlaczego? Dlaczego, pytam się, większość z tych ludzi, w tym prawdziwym życiu zabiega cały czas o uwagę (tak jak i zresztą w Internecie, nie bez powodu ktoś powiedział "mówisz NIE, ale chcesz powiedzieć TAK, zdejmuj majtki"), traci mur swojej perfekcyjności jaki buduje na podstawie zdjęć, całej tej otoczki zasłaniającej prawdziwą postać ORAZ dziwnym trafem pomiędzy uwiecznieniem na zdjęciu a pojawieniem się w jakimś miejscu publicznym, za KAŻDYM razem przechodzi operację plastyczną. U bardzo kiepskiego plastyka, chciałam dodać. Dlaczego są to osobowości słabe, a nie plujące jadem, jak to zwykły czynić w Internecie, skryte, zakompleksione na pewnych płaszczyznach życiowych, wcale nie takie oczytane i logicznie myślące oraz (?!) bojące się ludzi? (Nie wspominam o tych osobach, które zwyczajnie okazują się głupie, ponieważ leżących się nie kopie, zresztą nóg by nie starczyło na ich tabuny).
Wyświechtane gwiazdy internetowych nuworyszów śmierdzą na kilometr...wyświechtaniem? Nikt już nie powinien oglądać Requiem dla snu czy też innych majspejsowych epopei, po prostu taką dawkę pochwał nie da się już ogarnąć umysłem. Właściwie to mogłabym kontynuować, ale czy warto pisać, że Crystal Castles wcale nie jest lepsze od innych, tylko po prostu wypada to lubić, tak jak i wypada słuchać MGMT, Klaxons czy CocoRosie (mimo wahań, mój faworyt!) czy innego rodzaju electro-czasami-wzruszające-indie-czy-chuj-wie-co-może-Johnny-Cash. Darujmy sobie też mit zagubionych bajkowych postaci, a jedyne co chcę mieć z tytułową Alką w krainie jakiegoś syfu wspólnego, JEST TUTAJ, jak się kliknie ten napis, który właśnie się zaraz zakończy kropką, to jest tzw. link, ale każdy porządny użytkownik INTERNETU wie o co chodzi i nawet umie wstawić normalnie film, aczkolwiek HTML is dead i jadłam tydzień temu sushi z ogórkiem.
Jednocześnie oświadczam (na pewno sobie, haha), że to jest koniec wylewania żalów na jakieś pizdy myślące, że są pępkiem świata, bo pomimo WIELKIEJ MOCY INTERNETU, realne życie obfituje w takie ilości wspaniale frustrujących rzeczy, że chciałabym poświęcić im o wiele więcej mojego czasu antenowego.
Internecie, mój Ty Internecie, bardzo kocham Cię!
Friday, January 16, 2009
NO NIE MOGĘ!
*Przekonać siebie do naprawdę wspaniałych walorów czynności takich jak trzykrotne spożywanie owoców dziennie (a nie, tego nie mogę), trzykrotne spożywanie wszelkiej maści tabletek na porost flory i fauny immunologicznej czy wstawania PRZED 9 rano. Teksty w stylu "live cokolwiek, die young" są lamerskie i polecam http://radomjazda.com jako grunt do dalszych rozmyslań tego typu.
*Przekonać się do powszechnie panującego nastroju pokoju i wycofania w konfliktach międzynarodowych oraz międzyludzkich. Bijcie się, nadziewajcie na zaostrzone patyki, wyłupujcie oczy i nabijajcie na pale (odnosi się to również do społeczności stolicy oraz miast mniejszych, poniżej pięciu tysięcy mieszkańców).
Poza tym polecam jak zawsze pod rozwagę garść starożytnych powiedzeń zakaukaskich Inków, dzisiejsze typy to:
"Dobre autoportrety zawsze w cenie",
"Autoportrety zawsze w cenie dobre"
oraz
"Weź schów" (Dlaczego to jest dobre na każdą sytuację? Jakieś odwołanie do małej czarnej i ponadczasowości innych tworów Coco Chanel? Nie! To potęga dobrego, przaśnego a i przede wszystkim polskiego z dziada pradziada...dziada!).
Dedykuję wszystkim artystom (W TYM SOBIE) piosenkę "You Go To Art School" z "I Like It When You Die".